Wczoraj już myśleliśmy, że koniec, ale jednak nie pociągniemy 2 tygodnie. Ja może troszkę przeciągnę dłużej, mężowi będę gotować wg wskazówek p. Dąbrowskiej jak jeść po diecie, tzn. zasad zdrowego żywienia.
Mi troszkę spadła waga, ale to kilo ;) Mąż też zrzucił aż 1 kg ;)
Na razie czujemy się znośnie, zobaczymy za parę dni. Ogólnie nawet nie mam ochoty jeść, chociaż fakt zjadłabym sobie jakieś mięsko :)
Dziś na śniadanie surówka z buraków, ogórków i cebuli.
Obiad: Ja jadłam leczo, mąż zupę a'la brokułowa, taki misz masz warzywny.
Kolacja: warzywa na parze, ja pomidorki ze zdjęcia ;)
Już powoli nie mam pomysłu na potrawy, mamy jeszcze z 3 cukinie, więc zupa cukiniowa będzie pewnie ;)
Ale co dalej eh.. najgorsza ta monotonia :/
Jeżeli chodzi o leczo to wydaje mi się, że wykorzystana tam papryka w słoiczku od moich rodziców zawierała olej dlatego też trochę mogło to zakłócić początek diety, ale trudno się mówi. Może dzięki temu początek wyszedł prostszy i smaczniejszy, bo leczo wyszło bardzo dobre, jakby była kiełbaska byłoby idealne :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz